Miesiąc temu byłam w Łodzi. Dziwne miasto, dziwne przeżycia, dziwny, niesamowity czas.
Łódź mnie w jakiś sposób oszołomiła. To miasto jest takie...hmmm...zamknięte... Trudno mi znaleźc słowo, żeby jednoznacznie opisac moje wrażenia. Czułam sie tam trochę jak w pudełku albo może jak w studio filmowym zaaranżowanym na miasto. Dobrze mi było w Łodzi.
A do tego książę Ogórek;) Śnił mi się nawet ostatnio.
laleczka jest pikna
OdpowiedzUsuńStudio filmowe z miejską scenografią - cudne skojarzenie; kupuję!!
OdpowiedzUsuńKsiążę Ogórek też piękne. Pozdrawia mruczandem, rzecz jasna.
A w ogóle - to już miesiąc?????? Ranyyy...
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńTak, to już pewnie miesiąc...A w sumie ponad, bo wystawa w Tarnobrzegu była 13 września...
Nigdy nie byłam w Łodzi dłużej niż 20minut - czyli tyle ile trwa przejazd przez to miasto PKS'em na trasie Ustka-Kraków:)
OdpowiedzUsuńJednak nigdy nie zauważyłam niczego poza szarymi, brudnymi ulicami i zaniedbanymi budynkami....