piątek, 17 października 2008

Łódź: odsłona I






Miesiąc temu byłam w Łodzi. Dziwne miasto, dziwne przeżycia, dziwny, niesamowity czas.
Łódź mnie w jakiś sposób oszołomiła. To miasto jest takie...hmmm...zamknięte... Trudno mi znaleźc słowo, żeby jednoznacznie opisac moje wrażenia. Czułam sie tam trochę jak w pudełku albo może jak w studio filmowym zaaranżowanym na miasto. Dobrze mi było w Łodzi.
A do tego książę Ogórek;) Śnił mi się nawet ostatnio.

4 komentarze:

  1. laleczka jest pikna

    OdpowiedzUsuń
  2. Studio filmowe z miejską scenografią - cudne skojarzenie; kupuję!!

    Książę Ogórek też piękne. Pozdrawia mruczandem, rzecz jasna.

    A w ogóle - to już miesiąc?????? Ranyyy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:)

    Tak, to już pewnie miesiąc...A w sumie ponad, bo wystawa w Tarnobrzegu była 13 września...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie byłam w Łodzi dłużej niż 20minut - czyli tyle ile trwa przejazd przez to miasto PKS'em na trasie Ustka-Kraków:)
    Jednak nigdy nie zauważyłam niczego poza szarymi, brudnymi ulicami i zaniedbanymi budynkami....

    OdpowiedzUsuń